Przebiśnieg (cz. 5.) - Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko

Podcast Kryminalny - A podcast by Tomasz Szczepański

Jak grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że do Poznania zmierza Ignacy Jan Paderewski, a w raz z nim generał Józef Haller ze swoją Błękitną Armią. Już prują do Gdańska przez smarkozielone wody Bałtyku na pokładzie okrętu bojowego Royal Navy. Już gotują się na uwolnienie Polaków z niemieckiego jarzma! Już ostrzą bagnety, czyszczą karabiny i wdziewają hełmy. Premier Paderewski ze swą czupryną siwych, choć niegdyś płomiennorudych włosów, stoi na dziobie okrętu Concordia. W czarnym futrze, którego poły powiewają na wietrze jak skrzydła drapieżnego ptaka. A przy nim, na gniadym koniu, na czystej krwi arabie (choć polskim!), siedzi dumny i wyprostowany generał. Spod swej błękitnej rogatywki z polskim orłem patrzy w dal wzrokiem przenikliwym, widząc już brzeg polskiej ziemi. Głaska wąs swój czarny i kozią bródkę na modę francuską. Oczy cieszy już sam widok polskiego generała Józefa Hallera von Hallenburg. Wygląda niczym książę, hetman polny albo co najmniej marszałek. Kołnierz munduru ma wysoki pod samą brodę, ozdobnie haftowany złotymi nićmi, guziki złote z orłem jagiellońskim, a na ramionach płaszcz błękitny obszyty grubym futrem. Szabla przy boku ze złotą rękojeścią, a na niej wygrawerowana inskrypcja „Za wolność naszą i waszą”. A za nimi, za przyszłym premierem Polski i marszałkiem, siedemdziesiąt siedem tysięcy żołnierzy polskich umundurowanych w jasnoniebieskie uniformy, z rogatywkami z daszkiem i orłem w koronie, uzbrojeni po zęby w broń palną i białą. L’Armée bleue – nazywali ją Francuzi: Błękitna Armia! Nikt na świecie nie widział takich żołnierzy. Niezwyciężeni żołnierze Hallera. Legendy mówiły o ich skuteczności i niezłomności. I każdy wyobrażał sobie, jak ta niebieska fala płynie. Jak zalewa najpierw Gdańsk, wyrywając go niemieckiemu zaborcy, a potem Wisłą, pod prąd, w górę rzeki. I zdobywa Grudziądz, a potem Bydgoszcz, i Toruń, a potem jeszcze kolejną falą ruszą na zachód, aby uwolnić Poznań. I oto wjeżdża generał na swoim gniadym rumaku do Poznania. Miasto wiwatuje! Owacje, zimne ognie, fajerwerki! Dziewice rzucają mu kwiaty pod nogi, białe i czerwone. Cały Poznań udekorowany jest w biało-czerwone flagi i proporce. Ludzie krzyczą i wiwatują. Niech żyje generał Haller! Niech żyje!